Jak łatwo się domyślić, "Byłam opiekunką w Niemczech" jest to książka napisana przez opiekunkę osób starszych w Niemczech. Kilka pierwszych zdań wprawiło mnie
w euforię. Pomyślałam, że w końcu znalazła się opiekunka, która jest szczera wobec
siebie i całego świata. Nie wymyśla żadnej ideologii, by wytłumaczyć, dlaczego
podjęła się tej ciężkiej i niewdzięcznej pracy, jaką jest praca w opiece nad osobami starszymi w Niemczech. Mówi jasno i wyraźnie, że
zdecydowała się na nią ze względu na pieniądze.
Książka napisana przez opiekunkę osób starszych - Janina Lenda podsumowuje lata pracy w opiece
Niestety dalsza treść książki Janiny Lendy "Byłam opiekunką w Niemczech" ostudziła cały mój optymizm. Czytając książkę zastanawiałam się, jak można myśleć, że jest się świadomym swoich praw, nie
mając jednocześnie o nich zielonego pojęcia.
Emerytka w wieku sześćdziesięciu
trzech lat, bez znajomości języka, postanowiła wyjechać do Niemiec. O pracy nie wiedziała
wiele - czyli tyle, ile wie większość opiekunek wyjeżdżających pierwszy raz do pracy za granicą.
Była świadoma, że ma zająć się starszymi schorowanymi osobami. Tyle o opiece
wie cała Polska: polska opiekunka jedzie myć Niemcom tyłki. W myśl tej zasady,
kobieta zaopatrzyła się w jednorazowe rękawiczki i maseczki na twarz, aby nie
zwymiotować podczas wykonywania najważniejszego (i w mniemaniu wielu osób chyba
jedynego) w życiu opiekunki obowiązku. Proszę słowa „najważniejszego” i „jedynego”
przyodziać w ironię. Przyjmowała ona różne oferty pracy w opiece nad osobami starszymi w Niemczech.
Jako opiekunka osób
starszych, niektórych z nich w życiu bym się nie podjęła. Z innych uciekłabym,
gdzie pieprz rośnie. Tymczasem Janina stawiała
czoła wyzwaniom i trwała na posterunku. Nie rozumiała, dlaczego inne opiekunki
skarżyły się na miejsca, do których ona trafiła, dlaczego nie żyły w zgodzie z
podopiecznymi i ich rodzinami, dlaczego mówiły, że to piekło na ziemi. Była
przekonana, że jest świadoma swoich praw. Kurczowo trzymała się jednego,
jedynego punktu. Mianowicie, że ma prawo do dwóch wolnych godzin dziennie. W
każdym opowiadaniu zaznaczała ona, że walczyła o te dwie godziny wolne, jak
lwica. Mi natomiast opadały ręce, gdy czytałam, że musiała wstawać w nocy do
podopiecznego, ale na szczęście miała te dwie godziny wolne i wtedy odsypiała. Biłam
się po głowie i pytałam: czy dwie godziny wolne, to czas na odsypianie nieprzespanych
nocy? Jeśli ktoś wstaje w nocy, ma mieć przeznaczony czas nas sen za dnia, poza
tymi godzinami wolnymi. Dwie godziny wolne są dla opiekunki. Nie po to, żeby odsypiała
przepracowaną noc, lecz po to, by zrobiła coś dla siebie. Wyszła na spacer, na
miasto, na lody, umówiła się z kimś, przeczytała książkę…
Dalej było już tylko gorzej.
Czytałam, jak uczyła się ona na podopiecznej robić zastrzyki z insuliny, mierzyć
jej cukier. –
Kryminał –
pomyślałam. Siedziała ze staruszkami przed telewizorem, przenosiła ich bez potrzebnego
do tego sprzętu, czy też pomocy drugiej osoby, sprzątała całymi dniami
trafiając na podopieczną, która lubiła porządek. Wszystko to robiła w
przekonaniu, że powinna pracować od 7.00 do 22. 00. Jeden podopieczny siedział nawet
do północy. W rzeczywistości wstawała nawet w nocy. Dziwowała się, dlaczego
poprzedniczki się skarżyły, dlaczego nie chciały wrócić, dlaczego coś robiły
inaczej, niż ona. Wysuwała w związku z tym nawet jakieś chore przypuszczenia,
osądzając jedną z nich, że jej zainteresowania ograniczały się do mężczyzn oraz
imprezowania i dlatego nie potrafiła ona znaleźć wspólnego języka z
podopieczną. Właściwie nie napisała ona, skąd takie wnioski.
Jak wygląda praca w opiece nad osobami starszymi w Niemczech
Myślę, że warto przeczytać książkę Janiny Lendy "Byłam opiekunką w Niemczech", by zobaczyć, jak wygląda praca nad osobami starszymi w Niemczech. Przed lekturą radzę poszukać informacji, jak
powinna ona wyglądać. Niestety takich Janin jest mnóstwo. Nie przeszkadza mi, jeśli
taka Janina siedzi w Polsce i myśli, że
polska opiekunka w Niemczech faktycznie musi spełniać wszystkie zachcianki podopiecznych
przez całą dobę. Natomiast jeśli taka Janina faktycznie wyjedzie do pracy, robi
się problem. Uczy ona Niemców, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie miał
pojęcia o własnych prawach i trzymając się kurczowo dwóch godzin wolnych, o
których zazwyczaj jest mowa w umowie, mimo wszystko da się wykorzystywać na
każdym kroku.
Opiekunka w Niemczech nie wie, co należy do obowiązków opiekunki osób starszych
Janina Lenda to typowy obraz „matki Polki”, która nie rozumie, że
nie zawsze musi koło kogoś biegać, że ma prawo zająć się samą sobą. Czytając,
jak obsługuje rodzinne imprezy i dziwi się, że Niemcy czekają z jedzeniem, aż
ona przestanie się krzątać po kuchni i usiądzie do stołu, zastanawiałam się,
kiedy polskie kobiety wyzwolą się z tego przymusu obsługiwania wszystkim. Czy przyjdą
kiedyś takie czasy, że polska kobieta będzie siedziała zrelaksowana przy stole
i cieszyła się towarzystwem?
Osobom, które sięgną po książkę, radzę przymknąć oko na
wiele informacji. Np. na opisywane niemieckie zwyczaje, na padające kwoty, na
rozumowanie świata widzianego okiem starszej pani, która jak sama przyznaje, nie
włada dobrze językiem niemieckim.
Osoba bez kultury. Potrafi zwyzywac obca osobę....
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy kiedyś kogoś wzywał. Wychodziłoby na to, że nikt nie ma kultury. Myślę, że niekoniecznie ma to coś wspólnego z kulturą. Czasami wydaje nam się, że mamy prawo kogoś osądzać i robimy to, mając bardzo niewiele informacji o tej osobie i zdarzeniach.
UsuńWitam, mam takie pytanie, bo pewnie pracowalas w Niemczech jako kelnerka, jak jest z tym stanowiskiem pracy w Niemczech?
OdpowiedzUsuńJestem z zawodu kelner (szkola srednia ukonczona w Polsce z matura), jestem w Niemczech juz 10 lat i chcialbym pracowac w tym zawodzie. Ale jak szukam to jest bardzo ciezko. Co bys mi doradzila.
Pozdrawiam
Remik z NRW
Nie pracowałam jako kelnerka. Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, żeby było trudno znaleźć taką pracę. Może być problem, aby była to praca na vollzeit. Proponuję zaliczyć wszystkie restauracje w okolicy i zostawić numer tel. Jakieś cv. W gastronomii personel zmienia się często. Jeśli ktoś dzisiaj nie zaoferuje Ci pracy, nie znaczy, że jutro nie skorzysta z twojej oferty. Ja szukałam zawsze pracy na www.gigajob.de oferty na pierwszych stronach są często z agencji. Dalej są oferty zamieszczane bezpośrednio przez pracodawców. Możesz też sam/a zamieścić ogłoszenie. Z pewnością jest łatwiej, gdy ma się doświadczenie. Dlatego na pierwszy raz nie miałabym zbyt wielkich oczekiwań finansowych. Wraz ze zdobytym doświadczeniem, możesz je podnosić. Jak wszędzie. 10 lat to szmat czasu. Dziwne, że po takim czasie ciężko ci coś znaleźć.
Usuń