Wynajmowanie mieszkań często wiąże się z kompromisami, zwłaszcza w kwestii wygody snu. Zbyt często spotykamy się z niewygodnymi łóżkami lub rozkładanymi kanapami, które potrafią uprzykrzyć nocny odpoczynek. W moim przypadku problem ten był na tyle poważny, że spowodował nie tylko trudności ze snem, ale także bóle mięśni i stawów. Rozwiązaniem okazał się materac nawierzchniowy, który całkowicie odmienił jakość mojego snu i codziennego funkcjonowania.
Niewygodne łóżko - ceny dobrej jakości materacy
Pierwsze mieszkanie, w którym zaczęłam zastanawiać się nad kupnem dużego materaca dobrej jakości, miało duże łóżko, niestety wyposażone w stare, zużyte materace sprężynowe. Chociaż marzyłam o wymianie ich na nowe, ceny wysokiej jakości materacy okazały się dla mnie zbyt wysokie. Z tego powodu przez długi czas wahałam się, czy wydać kilka tysięcy złotych na coś, co miało poprawić mój komfort życia. Dzięki licznym zleceniom na artykuły o materacach, których pisałam w tamtym okresie po kilka dziennie, miałam pełną świadomość, co to znaczy dobry materac. Oszczędność okazała się jednak ważniejsza.
Kolejne wynajmowane mieszkanie - niewygodna kanapa
Po pewnym czasie musiałam przenieść się do mieszkania, gdzie spałam na rozkładanej kanapie. Była to prawdziwa udręka – twarda powierzchnia, różna wysokość połówek kanapy, a także brak możliwości przechowywania tradycyjnego materaca w ciągu dnia. Po roku takiego męczenia się postanowiłam spróbować czegoś nowego. Zniechęcona wysokimi cenami materacy oraz brakiem miejsca na ich przechowywanie, zdecydowałam się na zakup taniego materaca nawierzchniowego. To była decyzja, która zmieniła wszystko.
Tani materac nawierzchniowy - poprawa jakości snu oraz życia
Materac nawierzchniowy okazał się strzałem w dziesiątkę. Wcześniej budziłam się z bólem w różnych częściach ciała – zdrętwiałe ręce, bolące uda i spięte mięśnie były codziennością. Powierzchnia kanapy była twarda i niewygodna, nie przystosowywała się do kształtu ciała, co prowadziło do ucisków i bólu. Po zakupie materaca nawierzchniowego te problemy zniknęły. Teraz mogę zasnąć w niemal każdej pozycji, nawet na plecach, co wcześniej było nie do pomyślenia. Po przebudzeniu czuję się wypoczęta, a bóle mięśni, które towarzyszyły mi wcześniej, ustąpiły.
Materac nawierzchniowy okazał się nie tylko wygodny, ale także praktyczny. Po złożeniu kanapy zwijam go w rulon i odstawiam w kąt, dzięki czemu mogę cieszyć się przestrzenią w ciągu dnia. Czy warto było wydać 200-300 zł na taki materac? Zdecydowanie tak. Choć początkowo chciałam kupić tradycyjny materac, jego wysoka cena mnie powstrzymała. Teraz wiem, że to był dobry wybór.
Materac nawierzchniowy miał być eksperymentem, nie wierzyłam, że coś tak taniego może poprawić komfort snu. W planach miałam zakup drugiego (gdyby jeden okazał się niewystarczający). Cenowo i tak lepiej wyszłabym na zakupie dwóch materacy nawierzchniowych, niż na zakupie jednego materaca o standardowej grubości. Jednak już jeden materac nawierzchniowy wystarczył, aby znacząco podnieść jakość mojego snu.
Co ciekawe, mimo że jestem osobą z nadwagą, okazało się, że bardziej odpowiada mi miękka strona materaca, która ma powierzchnię składającą się z różnych pianek o odmiennej strukturze. Choć na zdjęciach pianki są przedstawiane w różnych kolorach, w rzeczywistości materac jest jednokolorowy. Różnice w strukturze mają służyć masażowi, co budzi we mnie pewne wątpliwości. Jednak uczucie, jakie daje dotyk tej nierównej powierzchni, jest całkiem przyjemne. Oczywiście, jeśli ktoś liczy na materac, który "wymasuje" ciało, ten produkt może nie spełnić takich oczekiwań, ale na pewno poprawi krążenie oraz wesprze mięśnie wspomagając ich regenerację.
Pokrowiec na materac nawierzchniowy – must have
Materac nawierzchniowy nie tylko poprawia jakość snu, ale również ogólną jakość życia. Rano budzę się wypoczęta i bez bólu, co wcześniej było rzadkością. To małe, ale jakże skuteczne rozwiązanie całkowicie zmieniło moje życie.
Co powiecie na takie tanie, ale skuteczne rozwiązanie?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że zainteresował Cię mój artykuł. Pozdrawiam. Barbara Bereżańska