Udostępnianie zdjęć ze zlecenia, czyli kilka słów o prawie podopiecznych do prywatności


Wiele postów, w tym tych najpopularniejszych, czytanych codziennie, dotyczy praw opiekunów. Dzisiaj postanowiłam napisać kilka słów o prawach naszych podopiecznych. Artykuł będzie dotyczył jedynie robienia zdjęć lub filmów oraz ich udostępniania.

Udostępnianie wizerunku drugiej osoby bez jej zgody- RODO

Wydawałoby się, że każdy jest tego świadom, iż nie można udostępniać wizerunku osoby bez jej zgody. Zdarza się jednak, że niektórzy opiekunowie w przypływie dziwnej euforii, że trafili w dobre miejsce, udostępniają fotografie seniorów, którymi się opiekują. Są to zdjęcia najczęściej robione przy posiłku w domu, na spacerze, w restauracji. Zdarzają się również zdjęcia ze szpitala. Na niektórych podopieczny jest ściskany przez opiekunkę lub opiekuna, na innych jest sam. Gdy ktoś zwróci uwagę, że nie można udostępniać zdjęć podopiecznych, najczęściej zaczynają padać wyzwiska w kierunku tej osoby. Tymczasem ma ona całkowitą rację - nie można udostępniać wizerunku podopiecznych bez ich zgody! Czasami padają stwierdzenia, że podopieczny wyraził na to zgodę, że cieszy się z komentarzy... Czy to usprawiedliwia takie postępowanie? Pamiętajmy, że nasi podopieczni nawet jeśli nie mają demencji (osobiście uważam, że osoba nie znająca dobrze języka czasami może nie wyłapać nieścisłości jakie padają wśród słów padających z ust seniora) nie zdają sobie sprawy z tego, jaki wymiar ma internet, co się dzieje ze zdjęciami tam wrzucanymi, kto je może zobaczyć, kto je może udostępnić dalej i w jakim celu oraz jak można je wykorzystać np. jako cenną informację. Dlatego osobiście uważam, że nawet za zgodą podopiecznego nie powinno się tego robić. Jeśli ktoś ma ogromne ciśnienie, by pochwalić się swoim podopiecznym, powinien spytać o to ich dzieci. Jak znam Niemców, raczej mało kto się na to zgodzi. I w sumie w ogóle się im nie dziwię. 

Udostępnianie zdjęć mienia drugiej osoby bez jej zgody

A teraz napiszę o czymś, co być może wielu z was zaskoczy. - A co z udostępnianiem zdjęć i filmów, na którym widać dom, ogród, czy przedmioty z domu podopiecznego? Teoretycznie jeśli po zdjęciu i komentarzu nie można wywnioskować, gdzie znajduje się ten dom oraz do kogo należy, nie ma w tym nic złego. A jednak spotkałam się z bardzo negatywną reakcją na takie zdjęcia. Byłam zaskoczona, gdyż robiąc je, nie miałam nic złego na myśli. Początkowo byłam zniesmaczona atakiem na moją osobę (aczkolwiek akurat w tym miejscu ktoś prowadził swoją prywatną wojnę przeciwko mnie i atakowano mnie z wielu powodów), potem byłam zniesmaczona tym, że wpadłam na taki pomysł, nie zastanawiając się nad tym, że komuś może to przeszkadzać. - Tym bardziej, że zdjęcia były piękne i myślę, że my Polacy w większości bylibyśmy dumni, że ktoś uznał nasz dom, ogród, czy wyszukane ozdóbki za warte sfotografowania i udostępniania. Niestety, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że znacznie różnimy się mentalnością od Niemców, a oni nade wszystko cenią swoją prywatność. Także myślę, że nieważne jakie są intencje - czy chcemy by świat zobaczył coś pięknego, dzięki czemu zaczynamy dobrze dzień, czy może chcemy się pożalić na pustą lodówkę lub zastany bałagan, moim zdaniem nie powinniśmy udostępniać zdjęć z domów naszych podopiecznych. Osobiście dwa razy popełniłam taką gafę i chociaż osoba odpowiedzialna za podopieczną nie widziała w tym nic złego, nie byłam w stanie odeprzeć ataków ze strony jej rodziny. Do momentu zrobienia owych zdjęć wszelkie zarzuty w moim kierunku były bezpodstawne. Także myślę, że jeśli nawet nie ze względu na szacunek do podopiecznych, to ze względu na samych siebie powinniśmy zaniechać takich praktyk. Wówczas w momencie, gdy ktoś będzie starał się nam zaszkodzić, nie będzie miał asa w rękawie w postaci udostępnionego zdjęcia zrobionego w salonie staruszki. 

Robienie zdjęć oraz nagrywanie filmów we własnej obronie

Kolejny powód robienia zdjęć i filmów jest bardzo poważny. Powiedzmy, że robimy je w samoobronie. Wiadomo, że czasami zdarzy nam się trafić na agresywnych podopiecznych, a nawet na agresywne rodziny. Wielu opiekunów obawia się, że gdy zrezygnują z takiego miejsca, zostanie nałożona na nich kara. Obawiają się również sytuacji, w których jego słowo będzie przeciwko słowu podopiecznego lub jego rodziny i że to właśnie jemu nikt nie będzie wierzył. W związku z tym przy napotkaniu pierwszych trudności zaczynają oni namiętnie wszystko nagrywać. Owszem, sama kiedyś nagrałam podopieczną, która okładała mnie szmatą, by uświadomić jej rodzinę, jak agresywną osobą jest ich matka. Zanim jednak do tego doszło, próbowałam im tłumaczyć, że jej zachowanie wymyka się spod kontroli. Nie zakładałam z góry, że słowa podopiecznej są ważniejsze, niż moja słowa, że nikt nie będzie mi wierzył. W wielu miejscach ta zasada się sprawdzała. Także myślę, że nagrywanie naszych podopiecznych w takich sytuacjach powinno mieć jedynie miejsce tylko wtedy, jeśli rozmowy i uświadamianie rodziny, czy firmy odnośnie złego traktowania, czy niebezpiecznych sytuacji poprzez zwykłą rozmowę zawiodły. Nie rozumiem, dlaczego w takich sytuacjach już na samym początku zakładamy, że nikt nie uwierzy nam na słowo? Może ktoś mi to wyjaśni? A już w żadnym razie takich zdjęć nie wolno udostępniać w internecie. 

Wiem, że wielu z was robi sobie zdjęcie w mieszkaniach, ogrodach podopiecznych. Pewnie większość z was, podobnie jak ja, nie zdaje sobie z tego sprawy, że ich właściciel może mieć z tym problem. Czasami ktoś pochwali się bukietem kwiatów, jakie dostał na powitanie, prezentem na święta lub na pożegnanie, zakupami zrobionymi za ciężko zarobione pieniądze, kawą na tarasie... A w tle własność podopiecznych i ich spadkobierców... 

A może uważacie, że przesadzam? 

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki. Z życia wzięte. Myslę, że wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że udostępnianie zdjęć ze zlecenia, nawet nic niewinnych, może wiązać się z masą nieprzyjemności i problemów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że zainteresował Cię mój artykuł. Pozdrawiam. Barbara Bereżańska