Zakręcanie grzejników: oszczędność czy mit? Odkrywamy, kto naprawdę płaci za „złodziei ciepła”

Artykuł gościnny

Czy nieodkręcanie kaloryferów to naprawdę oszczędność?

W sezonie grzewczym wielu mieszkańców bloków zastanawia się, czy zakręcanie grzejników to rzeczywista oszczędność, czy jedynie powszechny mit. Zjawisko tzw. złodziei ciepła budzi kontrowersje i rodzi pytania o to, kto w rzeczywistości ponosi koszty takiego zachowania. Przyjrzymy się mechanizmom rozliczania opłat za ogrzewanie i wyjaśnimy, kto faktycznie płaci za ciepło w budynkach wielorodzinnych.


Czy nieodkręcanie kaloryferów to naprawdę oszczędność?

Na pierwszy rzut oka zakręcanie kaloryferów w mieszkaniu może wydawać się prostym i skutecznym sposobem na obniżenie rachunków za ogrzewanie. Wiele osób zakłada, że ciepło przenikające przez ściany od sąsiednich lokali wystarczy, by utrzymać komfortową temperaturę w mieszkaniu, pozwalając jednocześnie niemal całkowicie zredukować własne koszty. W rzeczywistości jednak takie podejście nie uwzględnia złożonych mechanizmów rozliczania kosztów ogrzewania w budynkach wielolokalowych. Co więcej, nowe przepisy wprowadzone w ostatnich latach znacząco zmieniły sposób, w jaki nalicza się opłaty za ciepło, sprawiając, że oszczędności wynikające z zakręcania grzejników są często iluzoryczne.

Kluczowe zmiany w regulacjach prawnych, które weszły w życie w grudniu 2021 roku, wymuszają na właścicielach i zarządcach nieruchomości indywidualne rozliczanie kosztów ogrzewania. W praktyce oznacza to, że każdy mieszkaniec bloku ponosi koszty składające się z dwóch części: stałej i zmiennej (40% do 60%). Część stała, obliczana na podstawie metrażu lokalu, jest naliczana niezależnie od tego, ile ciepła faktycznie zużyjemy. Nawet jeśli kaloryfery w mieszkaniu pozostaną całkowicie zakręcone przez cały sezon grzewczy, opłaty stałe nie znikną. Dodatkowo dochodzi do tego część zmienna, która jest ściśle powiązana z faktycznym zużyciem energii. Choć w teorii część zmienna może być niższa w przypadku zakręcania grzejników, zbyt niskie temperatury w mieszkaniu mogą prowadzić do problemów, takich jak wilgoć, wychłodzenie ścian czy rozwój pleśni – co ostatecznie generuje dodatkowe wydatki na naprawy i poprawę warunków sanitarnych.

Paradoksalnie, całkowite wyłączanie ogrzewania może prowadzić do jeszcze wyższych kosztów w dłuższej perspektywie. Kiedy system grzewczy zostaje ponownie uruchomiony, energia potrzebna do ogrzania wychłodzonych pomieszczeń i ścian jest znacznie większa niż w przypadku utrzymywania stałej, choć nieco niższej temperatury. Dodatkowo, drastyczne różnice temperatur między mieszkaniami w jednym budynku mogą prowadzić do obniżenia efektywności systemu grzewczego i zwiększenia kosztów dla całej wspólnoty mieszkaniowej. Warto także pamiętać, że takie działania mogą negatywnie wpływać na konstrukcję budynku, powodując mikrouszkodzenia w ścianach, a także utrudniać utrzymanie komfortu termicznego sąsiadom.

Kto zapłaci za „złodziei ciepła” w bloku?

Kwestia odpowiedzialności finansowej za tzw. złodziei ciepła jest nie tylko skomplikowana, ale również budzi wiele emocji wśród mieszkańców bloków. Problem ten wynika z zasad rozliczania kosztów ogrzewania, które często są określane w regulaminach spółdzielni mieszkaniowych oraz w przepisach prawa. Lokatorzy, którzy świadomie ograniczają ogrzewanie swoich mieszkań, licząc na ciepło przenikające przez ściany od sąsiadów, mogą generować nie tylko dodatkowe koszty, ale także konflikty w społeczności lokalnej. Co więcej, systemy rozliczeń w budynkach wielorodzinnych często uwzględniają minimalne zużycie ciepła przypisane do każdego mieszkania, niezależnie od faktycznych wskazań podzielników czy ciepłomierzy. W efekcie osoby ograniczające ogrzewanie mogą zostać zobowiązane do uiszczenia dodatkowych opłat wyrównawczych, co podkreśla, że unikanie kosztów ogrzewania kosztem innych nie pozostaje bez konsekwencji.

Spółdzielnie mieszkaniowe dysponują narzędziami prawnymi, które pozwalają im egzekwować minimalne standardy ogrzewania w mieszkaniach. Regulaminy w wielu wspólnotach określają wymaganą minimalną temperaturę, jaką lokatorzy muszą utrzymywać w swoich lokalach, by uniknąć nadmiernego wychłodzenia budynku. Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować nie tylko dodatkowymi opłatami, ale także sankcjami prawnymi. W skrajnych przypadkach sprawy takie mogą trafiać nawet do sądu. Orzeczenia Sądu Najwyższego (np. IV CSKP 25/21) jasno wskazują, że ogrzewanie mieszkania to nie tylko kwestia komfortu indywidualnego, ale również odpowiedzialności wobec wspólnoty. Z tego względu unikanie ogrzewania może być traktowane jako działanie na szkodę innych mieszkańców, którzy są zmuszeni do ponoszenia wyższych kosztów w celu zrekompensowania strat ciepła.

Konsekwencje działań „złodziei ciepła” są odczuwalne na wielu poziomach. Oprócz wyższych rachunków za ogrzewanie, społeczność mieszkaniowa boryka się z problemami technicznymi wynikającymi z wychłodzenia budynku, takimi jak wilgoć czy uszkodzenia konstrukcji. Co więcej, pogarsza się również komfort termiczny osób, które muszą dogrzewać swoje lokale, by zniwelować skutki wyziębienia. W odpowiedzi na te problemy coraz więcej spółdzielni decyduje się na wprowadzanie bardziej restrykcyjnych przepisów oraz egzekwowanie ich przestrzegania. W interesie całej wspólnoty leży utrzymanie odpowiedniej temperatury w budynku i równe dzielenie kosztów ogrzewania, co nie tylko zapewnia komfort, ale także zapobiega eskalacji konfliktów między mieszkańcami.

Artykuł powstał we współpracy z redakcją portalu https://superciekawe.pl/.

Komentarze