Wynik konkursu - jaki wpływ ma/miała praca w opiece nad osobami starszymi w Niemczech na moje życie

perły rzucone przed damy blog

Dwa tygodnie temu ogłosiłam konkurs, w którym nagrodą była moja książka pt. Perły rzucone przed damy. Wystarczyło zdeklarować, że chce się otrzymać książkę i udostępnić mój post. W konkursie wzięło udział 99 osób. 

Tydzień temu zorganizowałam drugi konkurs i nie chciałam pozostawiać losowi tego, do kogo trafią moje książki. Pomyślałam, że powinny one trafić do tych, którym naprawdę zależy i którzy są gotowi włożyć do tego odrobinę wysiłku. Przez cały tydzień w konkursie wzięła udział jedna osoba. 

Cieszę się, że jest to młoda dziewczyna, która potrafi z tej pracy wyciągnąć dla siebie, jak najwięcej korzyści. Mimo wszystko życzę jej, żeby w porę poszła inną drogą i nie straciła zbyt wiele lat swojego życia, które jest bezcenne. 

Gratuluję jej nie tyle książki, jak samego faktu, że potrafi zdobyć się na mały wysiłek, by sięgnąć po to, czego pragnie. 

Zauważyłam, że w większości jesteśmy ludźmi, którzy dużo mówią i wiele chcą. Tak naprawdę mało kto robi coś, by to osiągnąć. Tak dzieje się, jeśli chodzi o książkę, o pieniądze na życie (ileż ludzi mówi w Polsce, że my to mamy dobrze, bo tyle pieniędzy zarabiamy), o zwykłą znajomość języka (łatwiej jest powiedzieć, że nie jest on potrzebny, niż docenić to, że ktoś się go nauczył), czy też o lepsze traktowanie i godne warunki pracy i życia. Tymczasem to wszystko każdy musi wypracować sobie sam. Każdy jest kowalem swojego losu. Każdy sam decyduje, czy sięgnie po gwiazdkę z nieba, czy będzie czekał, aż wpadnie mu sama do dłoni. 

Dziękuję Weronice za podzielenie się z nami swoją historią. 

Ja, w przeciwieństwie do niej, w tej pracy straciłam pewność siebie, poczucie własnej wartości, zaufanie do ludzi. 

Nauczyłam się walczyć.

Jednocześnie nauczyłam się cierpliwości. Ktoś spyta - jak to cierpliwości? Wiem, pakowałam się nie raz w ciągu kilku minut i zjeżdżałam ze zlecenia. Nie brakowało mi jednak cierpliwości. Robiłam to dla zasady. Duma nie pozwalała mi zostać w niektórych miejscach. Dumą i honorem się nie wyżywię, ale sięgając pamięcią wstecz, wiem, że w ekstremalnych sytuacjach postępowałam słusznie. 

Poznałam ludzi i miejsca. 

Przejęłam niektóre nawyki po podopiecznych, które wcześniej mnie denerwowały. 

Straciłam niemal wszystkie kontakty z ludźmi w Polsce. 

Największy plus to, że doceniłam tak proste rzeczy, jak to, że mogę się napić herbaty w spokoju, do tego takiej, jaką lubię, że mogę się wyspać, skorzystać z łazienki, kiedy chcę lub po po prostu wyjść z domu i nie martwić się, że mam tylko 2-3 godziny czasu. 

Dzięki wszystkim niemiłym doświadczeniom, których mam nadzieję nigdy nie zapomnę, zawdzięczam siłę i determinację, by zrobić wszystko, aby nigdy więcej nie być zmuszonym do tej pracy, na takich warunkach, na jakich pracuje się obecnie.

No i oczywiście plusem są dwie książki i blog, które będą wieczne. 

Osoby zainteresowane moją drugą książką zapraszam do śledzenia mojego bloga. Ukaże się ona jeszcze w tym roku.

Zainteresowanych moją pierwszą książką "Perły rzucone przed damy" zapraszam najzwyczajniej w świecie, by po nią sięgnęły. Jest ona dostępna w wielu księgarniach internetowych.

A teraz list czytelniczki i laureatki konkursu 😊

Droga Barbaro
Mam na imię Weronika, mam 28 lat. Swoją pracę jako opiekunka rozpoczęłam cztery lata temu, był to bardzo ciężki początek. Byłam młoda. To była moja pierwsza taka rozłąka z rodziną (nie mam męża i dzieci, ale mam rodziców i rodzeństwo). Niestety sytuacja zmusiła mnie do wyjazdu, nie posiadałam żadnego wykształcenia w tym kierunku, miałam jedynie niewielkie doświadczenie gdyż opiekowałam się moją babcią. Do dzisiaj nie zapomnę momentu wyjazdu, gdzie praktycznie trzeba było z dnia na dzień zostawić wszystko, co znałam i kochałam, i moje przerażenie w tym momencie. Na szczęście trafił mi się cudowny podopieczny, który wraz ze swoją żoną traktowali mnie jak swoją rodzinę, dlatego też bardzo szybko się tam zaaklimatyzowałam. Dlatego też uważam że praca opiekunki, jest dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem, ukształtowało mnie w jakimś stopniu jako człowieka, nauczyło mnie cierpliwości, dodało mi pewności siebie, nauczyć się walczyć o siebie, docenić moją rodzinę i przyjaciół. Jak każdy zawód ma swoje plusy i minusy, zacznę od tej złej strony gdyż tych dla mnie jest mniej: oczywiście dla mnie najgorsza jest rozłąka z rodziną i brak czasu dla nich, następnym minusem jest fakt że nigdy nie wiesz, na jakie rodziny i podopiecznych trafisz, brak czasu dla siebie jaki mogłam wcześniej poświęcić.
Natomiast plusami jest możliwość poznania nowej kultury, nowych ludzi, możliwość zwiedzania świata, co udaje się dzięki kasie którą zarobię. Brak stagnacji i powtarzalności, gdyż z naszymi podopiecznymi każdy dzień jest inny. Możliwość zarobienia pieniędzy, satysfakcję z powodu pomocy osobom starszym i sprawienie, że ten ostatni dla nich czas, mogą przeżyć jak najlepiej.

Dziękuję za przeczytanie mojej wypowiedzi, pozdrawiam serdecznie 

Weronika

Komentarze