Półsprytna opiekunka na kwarantannie, czyli polskie ZOO

koronawirus

Hmmm. Któryś tam dzień kwarantanny. Jedenasty. Z tego co mi wiadomo, to dzisiaj dostanę informację o obowiązku stawienia się na testy na koronawirusa. Dwunastego dnia mam podjechać autem do punktu, w którym są robione te testy. Bez wychodzenia z auta zostanę przebadana. Jeśli nie posiadam auta, mam to zgłosić i przyjdą do mnie sanitariusze.

Ale nie o tym chciałam pisać.

Po tygodniu kwarantanny udało mi się zainstalować aplikację kwarantanna domowa. Zrobiłam to nie z potrzeby, ale z czystej ciekawości. Po fakcie stwierdzam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Nie jestem chyba zbyt bystra, by korzystać z takiej aplikacji. A może brak u mnie dyscypliny i strachu przed państwem wprowadzającym nakazy i zakazy, nie zastanawiając się głębiej nad ich sensem?

Wczoraj po obiedzie postanowiłam zająć się czymś konkretnym. Dokończyłam czytać książkę, napisałam recenzję, powstawiałam nowe gadżety na bloga, pośledziłam sobie, co dzieje się w świecie opiekunek... No i pół dnia minęło, jak z bicza trzasnął.

Gdy około godziny dziewiętnastej zgłodniałam, ruszyłam do mojego aneksu kuchennego, na którym leżała komórka. A tu wiadomość za wiadomością. 


Jak działa aplikacja kwarantanna domowa

W pierwszej chwili pomyślałam, że jestem kompletną kretynką, że nie sprawdzałam wiadomości. Następnie zaglądnęłam do aplikacji kwarantanna domowa, by sprawdzić, czy może mogę wykonać polecenie z opóźnieniem. Niestety polecenie raz niewykonane przepadło. Drugi raz niewykonane również przepadło. Przytuliłam się do telefonu w nadziei, że do trzech razy sztuka.

Miałam ochotę wyjść z domu. Bo co z tego, że siedzę zamknięta we własnym mieszkaniu, skoro nie jestem w stanie na czas odpowiedzieć na wiadomość w sprawie kwarantanny i zostało to odnotowane w systemie (narazie nie wiadomo, w jakim celu). Trochę się uspokoiłam, słysząc od osób, które przebywały na kwarantannie, że również przeoczyły te wiadomości.

A więc nie tylko ja jestem półsprytna? A może to my, przebywający na kwarantannie, jesteśmy normalni, a ktoś, kto wymyślił obowiązkową kwarantannę i jest zdania, że obywateli trzeba sprawdzać, jak niegrzeczne dzieci jest półsprytny? Do tego przy pomocy selfie, o które jest się proszonym SMS-em? 

Moje poczucie winy i niedoskonałości przerodziło się w poczucie, że żyję w chorym kraju. Tak na dobrą sprawę od momentu, gdy nie odpowiedziałam na wiadomości dotyczące skorzystania z aplikacji kwarantanna domowa minęło kilkanaście godzin. Odnotowano to w systemie i tyle. A gdzie troska o bezpieczeństwo, zdrowie i życie obywateli? 

Nikt nie sprawdził osobiście, czy faktycznie nie ma mnie w domu, bym ewentualnie poniosła konsekwencje. Przy czym kara pieniężna również nikogo nie uchroni przed wirusem. Konsekwencją niestosowania się do nakazów, czy zakazów powinno być raczej przymusowe odizolowanie takiego delikwenta. Ale do tego nakazy, zakazy oraz kwarantanna musiałyby być mądre i zgodne z prawem. Tymczasem konsekwencją niestosowania się do nich są wysokie kary pieniężne. I ponownie zadam pytanie - czy w tym wszystkim chodzi o bezpieczeństwo, zdrowie i życie obywateli? Ciekawa jestem, na co pójdą pieniądze, które trafiają do skarbonki z kosmicznie wysokich kar za łamanie zasad wprowadzonych z powodu pandemii. Ciekawa jestem z czego obywatele je opłacą. 

Do tego nikt nie sprawdził, czy u mnie jest wszystko w porządku. Skoro koronawirus jest tak ogromnym zagrożeniem, że z jego powodu ludzie są zamykani w domach, tracą pracę, ryzykujemy załamaniem się gospodarki kraju, to dlaczego przez kilkanaście godzin nikt nie sprawdził, czy ja jeszcze żyję? Skoro wracając z Niemiec mogłam przywieźć tak okropną zarazę, że nie mogę wychodzić z domu, muszę przejść testy na koronawirusa, to dlaczego nikogo nie martwi fakt, że nie wykonałam polecenia z aplikacji kwarantanna domowa?

Nie wiem, czy koronawirus to lipa, czy mamy epidemię, pandemię...

Z pewnością lipna jest troska państwa o obywateli, którzy pozamykani w swych domach czasami nie mają nawet środków do życia. Lipna jest aplikacja, która jest nieprzemyślana. Jest, aby była. Aby ktoś na niej zarobił. Aby ktoś miał wrażenie, że ma nad kimś kontrolę. Aby można było się pochwalić, jakie to wspaniałe rozwiązanie na miarę XXI wieku. 

Błogosławieni ci, którzy nadal żyją normalnym życiem.

Podejmowane są decyzje na pokaz. Tyle sensu w tych decyzjach, co kot napłakał. Polska to kraj, jak dobry kabaret - polskie ZOO. Niestety dziś nie można zaśpiewać, jak w latach dziewięćdziesiątych: "Chociaż wolne, niewydolne - polskie ZOO". Wciąż niewydolne, niestety już chyba nie jest wolne. 


Komentarze