Czy koszyk podstawowych produktów żywnościowych określa minimalną kwotę, jaką niemiecka rodzina powinna przeznaczyć opiekunce na zakupy

 

Ile pieniędzy za zakupy powinna przeznaczyć niemiecka rodzina seniora polskiej opiekunce? To jeden z najczęstszych dylematów opiekunów osób starszych. Polacy oraz Niemcy mają zupełnie inny stosunek do jedzenia. Już to może być powodem konfliktu na szteli. Dodatkowo osoby starsze, ale i czasami ich dzieci, próbują zaoszczędzić na naiwnej opiekunce z Polski ograniczając jej znacznie pieniądze przeznaczone na zakupy. 


Co to jest Verpflegung i ile wynosi


Verpflegung określa wydatki na potrawy oraz napoje dla jednej osoby na dzień/ na miesiąc, która żywi się w miejscu pracy. Wydatki te obejmują śniadanie, obiad oraz kolację - trzy posiłki. W jakich branżach stosuje się Verpflegung? Verfplegung stosuje się najczęściej w branżach, które zatrudniają pracowników na umowie z tzw. Kost & Logis. Praca w opiece w moim przypadku polegała na opieraniu się na niemieckich realiach. Nigdy nie przeliczałam w sklepie cen na złotówki. Pracowałam w Niemczech, zarabiałam w Niemczech i wydawałam pieniądze w Niemczech. Nigdy nie miało to dla mnie znaczenia, ile złoty kosztuje chleb. Jednak uważałam na to, by zmieścić się mniej więcej w kwocie, jaką wyznacza Verpflegung:

Śniadanie: € 1,83 / dzień (€ 55 /miesiąc)
Obiad: € 3,47 / dzień (€ 104 / miesiąc)
Kolacja: € 3,47 / dzień (€ 104 / miesiąc)

W związku z powyższym 100-120 euro na wyżywienie dla dwóch osób tygodniowo to nie jest dużo. Przy takiej kwocie trzeba dobrze gospodarować gotówką, aby na wszystko starczyło. 

Jak wydać mało pieniędzy na zakupy w Niemczech

Niestety miałam kilka razy możliwość robić zakupy z opiekunką, która stała nad mortadelą lub "czarną kiełbasą", którą podopieczny kazał jej kupić i przeliczała to na złotówki. Kalkulowała, co potrzebuje oraz ile ma pieniędzy i stwierdzała, że nie stać jej na kupno dla dziadka czarnej kiełbasy za 90 centów, bo jak kupi czarną, paczkowaną kiełbasę za 90 centów (najtańsze gówno, jakie można zjeść), to braknie jej na prasowane, pakowane mięso mielone. Na szczęście ja nigdy nie miałam takiego dylematu. Miałam problemy z pieniędzmi na wyżywienie, ale albo je rozwiązywałam, albo pakowałam się i jechałam do domu. 

Jak wydać dużo pieniędzy na zakupy w Niemczech

Miałam też przyjemność robić zakupy z opiekunką, dla której nie miało znaczenia, w jakim sklepie, po jakiej cenie i co kupuje. W sklepie REWE (uważam, że jest to sklep dla ludzi, ale kupuję w nim jedynie dobre produkty, których nie kupię w tańszym sklepie tj. normalne mięso i wędliny, rybę, niektóre przyprawy, ulubiony dżem i miód podopiecznej itd.) dziewczyna ładowała wszystko, jak leci. Dodatkowo przed zakupami nie przejrzała szafek podopiecznej. Nigdy, ale to nigdy nie robię zakupów, nie wiedząc, co znajduje się w szafkach podopiecznych! Przy niektórych rzeczach np. ziele angielskie, liść laurowy, które w REWE są drogie, a które były w domu i nie zużywają się w ciągu tygodnia, mówiłam jej, że mamy te produkty w domu. Ta machnęła ręką i powiedziała, że nie szkodzi. Będzie na później. Na zakupy było tam przeznaczane 100 euro - a więc tak akurat. Ja zawsze wydawałam ciut więcej i siostrzenica podopiecznej zwracała mi kilkanaście euro. Na koniec zlecenia rozmawialiśmy na ten temat i powiedziałam jej, że to jest tak na styk. Odpowiedziała, że może i tak, ale z doświadczenia wie, że bez względu na to, ile by dała opiekunce, ta i tak wszystko wyda. W związku z tym woli dać 100 euro i później dodać jeszcze trochę. W ten sposób próbowała wpłynąć na rozrzutność opiekunek. Przykro mi, że Niemcy czują się zmuszeni stosować takie praktyki, ale czasami trudno im się dziwić. Wracając do zmienniczki... Zbliżając się do kasy zerknęłam na produkty w koszyku i powiedziałam, że nie zostanie nam już nic na zakupy w drugim sklepie, bo wyda co najmniej 80 euro. W koszyku w sumie nie było nic konkretnego. Same pierdoły. Dziewczyna popatrzyła się na mnie, jakbym mówiła jakieś niedorzeczności i zapytała, jakie 80 euro. Może ciut powyżej 20 euro wyda. Gdy usłyszała, ile ma zapłacić, nieźle się zdziwiła. 

Oferta pracy w Niemczech z wyżywieniem i z zakwaterowaniem (Kost & Logis) 


Co oznacza Kost & Logis? To forma zatrudnienia, przy której osoba oprócz wynagrodzenia otrzymuje nieodpłatnie dach nad głową oraz wyżywienie. Najczęściej zatrudnia się w ten sposób pracowników w gastronomii i hotelarstwie - zwłaszcza w rejonach, gdzie pracownicy są potrzebni jedynie w sezonie i są sprowadzani z innych rejonów kraju lub z innych państw. Nie jest to jednak regułą. Pracownicy mogą mieć Freies Essen i Freie Unterkunft (Kost & Logis - darmowe wyżywienie i darmowe zakwaterowanie). Mogą również jedynie żywić się u pracodawcy, a mieszkać we własnym mieszkaniu. Nie muszą oni także spożywać wszystkich trzech posiłków itd. W różnych firmach oferujących wyżywienie może to być rozwiązywane w nieco inny sposób. 

Koszyk podstawowych produktów żywnościowych - agencja pracy wygłupiła się na całego

Jedna ze znanych agencji wrzuciła ostatnio na grupę na Facebooka koszyk podstawowych produktów żywnościowych, który służy do określania wzrostu cen produktów żywnościowych, twierdząc, że w Niemczech na wyżywienie dla jednej osoby wystarczy 112 euro miesięcznie. Nie pracuję już w opiece, ale ten post mną wstrząsnął do tego stopnia, że nie potrafię tego przemilczeć. Koszyk podstawowych produktów żywnościowych zawiera podstawowe produkty żywnościowe, jakie potrzebne są do przeżycia. Określa on minimalne zapotrzebowanie na białka, węglowodany, błonnik oraz minerały do przeżycia. Nie żyjemy w czasie wojny, czy jakiegoś kataklizmu, by minimalne zapotrzebowanie do przeżycia określało to, ile praktycznie wydajemy na zakupy. Jest duża różnica pomiędzy minimalne wydatki, a optymalne wydatki. Jedziemy do pracy, żeby przeżyć, czy żeby żyć? Koszyk podstawowych produktów żywnościowych to minimalne zapotrzebowanie na pokarm. Znajdziemy tam 10 l mleka na miesiąc, 20 jaj oraz ryż. To chyba według Morawieckiego wystarczy zabrać ludziom wszystko, a potem dać im miskę ryżu, aby byli wdzięczni. Osobiście odniosłam wrażenie, że niedoświadczona, młoda osoba, mająca opiekunki za idiotki, jednocześnie nie mająca zielonego pojęcia, na jakim poziomie żyją Niemcy, u których pracujemy oraz jakie są ceny w Niemczech, postanowiła pokazać opiekunkom, że miesięcznie można wyżyć za 112 euro. A opiekunki nienażarte świnie dwa razy tyle wydają. To jest pranie mózgu. Ewidentna manipulacja. Post w miarę szybko zniknął. Jedynie niesmak pozostał. 

Praca w opiece w Niemczech - jedna wielka porażka

Współczuję wszystkim normalnym opiekunkom, które nadal muszą się użerać z takimi pracownikami agencji pracy dla opiekunów. Pamiętajcie, że z opieką można skończyć. Weźcie sobie mnie za przykład. Postawcie wszystko na jedną kartę. Powiedzcie sobie, że musicie zarobić na życie w Polsce. Zamknijcie drzwi do Niemiec i wyrzućcie klucz. A zobaczycie, że dacie radę. Znam kilka opiekunek, które znalazły pracę w Polsce i skończyły pracować w opiece. Jakiś czas im zazdrościłam. Trafiłam na czarną listę opiekunów i jeszcze długi czas powtarzałam sobie, że to nie ma znaczenia, bo jak będzie potrzebna dobra opiekunka, to i tak się do mnie zgłoszą. Ale po co? Po co użerać się z takimi ludźmi? Pracuję zdalnie, więc mam święty spokój. Ale w tym momencie, nawet, jak bym miała użerać się z pracownikami, czy z przełożonymi w firmie w Polsce, wolałabym to, niż użerać się z pracownikami agencji pracy. W większości są to naprawdę dzieci. Dzieci, które dopiero co pokończyły studia. Mało wiedzą o życiu i raczej nie szybko się czegoś nauczą żyjąc w taki sposób. Miesiąc pracy w opiece mógłby być dla nich szkołą życia. Dzieci, które z góry patrzą na opiekunki - często dojrzałe kobiety, i patrzą, jak nimi zmanipulować. Te dzieci opierają się na koordynatorach, którzy zanim rozkwitła branża opiekuńcza, często byli nikim w Niemczech. Dla nich nie ma znaczenia prawo pracy, prawa człowieka, nie znają oni słowa moralność, a czarna lista opiekunów pokazuje, że za nic mają oni także RODO. To samo RODO jest świetną wymówką, by odmówić opiekunce kontaktu z opiekunką, która znajduje się na zleceniu. 

Strajk opiekunek osób starszych pracujących w Niemczech


Ponoć jest planowany strajk opiekunek pracujących w Niemczech. O ile dobrze pamiętam na koniec tego roku. Kiedyś jakaś opiekunka wpadła mi na priv i zaczęła pytać o ten strajk. Znalazłam kobietę, która chce to zorganizować. Postulaty śmieszne, ale nie mi to oceniać. Takie na miarę opiekunki, która widzi, że jest źle, ale nie bardzo rozumie, na czym polegają problemy w opiece. 

Problemy w opiece to:
  • niekompetentni pracownicy agencji pracy dla opiekunów;
  • zazdrość ludzka, która gdzieś ma SOLIDARNOSC - dlatego też nie widzę sensu w strajku. Część opiekunek będzie strajkowała, a te matki Teresy, co im u Niemców tak dobrze i czują się jak w rodzinie pracując w dzień i w nocy, piorąc dywany i robiąc w ogródku, będą siedziały na sztelach, aż tam zdechną;
  • Niemcy, którzy obserwując nas, wiedzą, że są kimś lepszym. 
Bo są kimś lepszym. Tak długo, jak długo my będziemy takimi durniami, Niemcy będą kimś lepszym. Nawet jedząc te swoje parówki i jajka sadzone. A my będziemy krążyć od zlecenia do zlecenia, pisać, że trafiliśmy na sztelę minę, tworzyć takie twory jak:
  • czarna lista opiekunów;
  • czarna lista sztel;
  • czarna lista firm opiekuńczych.
Także bazgrajcie tymi swoimi czarnymi długopisami swoje czarne listy. Jeśli macie odrobinę rozumu, szukajcie innych rozwiązań i uciekajcie z tej branży, która naznacza ludzi piętnem nieudaczników dających sobą pomiatać oraz piętnem potworów, którzy stoją nad własnym rodakiem i mówią, że nie jedzie on na urlop i to że nie ma wolnego, nie ma jedzenia, jest bity, czy chory, nie ma największego znaczenia, bo ma się opiekować seniorem, inaczej zostanie nałożona na niego kara. . 

Nie ważne, że opiekunka i Niemiec wiedzą, jakie są ceny w Niemczech. Ważne, że pani siedząca za biurkiem w agencji pracy tego nie wie, a po przeczytaniu jednego artykułu czuje się doinformowana. Proponuję kupić 10 litrów mleka, dwadzieścia jajek, 6 kg parówek, 1,5 kg ryżu, trochę warzyw i trzy kilo jabłek i heja z tym koksem. ;-)))) Jedziemy na jedzeniu za 112 euro przez cały miesiąc - dzień i noc.  Aż para bucha nam z ucha, tyle mamy energii i jesteśmy zmotywowani do pracy. Tylko z ucha może buchać, bo koszyk podstawowych produktów żywnościowych nie przewiduje ani fasoli, ani grochu :-)))) 

Komentarze