Kosmiczne ceny produktów spożywczych w 2022 roku

 Wzrost cen produktów spożywczych w 2022 roku

Dawno już nie było felietonu na moim blogu. Odkąd praca w opiece w Niemczech stała się moją przeszłością, wiodę raczej nudne życie. Obecnie pracuję dla niemieckiej firmy jako specjalista ds. obsługi klienta niemieckojęzycznego. Moje zarobki są raczej mizerne. Starcza mi na opłacenie wszystkich rachunków, chemię oraz produkty spożywcze. "Starcza" to za dużo powiedziane… Z ledwością je opłacam – często z opóźnieniem. A ceny w sklepach szaleją!


Z czego wynikają wysokie ceny w sklepach

Stosunek wzrostu cen do wzrostu zarobków w Polsce

Nie jestem specjalistą, aby wypowiadać się na temat tego, z czego wynikają wysokie ceny w sklepach. Tak naprawdę jeszcze kilka miesięcy temu, gdy ktoś narzekał na wysokie ceny chleba, masła, cukinii, w duchu myślałam sobie "idiota". Dla mnie normalnym następstwem wzrostu płac jest proporcjonalny wzrost cen. Nie możemy zarabiać, jak na zachodzie, a wydawać jak na wschodzie. 

Ile można zarobić w Niemczech

Od lat denerwowali mnie ludzie, którzy liczyli moje pieniądze i pytali, dlaczego nie chcę żyć w Niemczech... Reich normalnie! Wiedziałam bowiem, ile mogę zarobić w Niemczech, oraz co te pieniądze są w Niemczech warte. Przeciętne osoby w przeciętnych zawodach zarabiają za granicą przeciętną pensję, która umożliwia im przeciętne życie. 

Czy opłaca się mieszkać i pracować w Niemczech – zalety życia w Niemczech

Przeciętna pensja zarabiana w Niemczech, a wydawana w Polsce jest już ponadprzeciętna. To jeden z najważniejszych powodów, dlaczego Polakom w dalszym ciągu opłaca się pracować w Niemczech. Można również wyjechać całą rodziną za granicę, pracować za przeciętną pensję, wieść przeciętne, ale spokojne życie (bez strachu, z czego opłaci się rachunki) oraz delektować zaletami życia w u naszego zachodniego sąsiada tj. 

  • dobra opieka socjalna;
  • rewelacyjna służba zdrowia;
  • sensowny system nauczania;
w Niemczech. Dużym plusem życia w germańskim kraju jest także stabilna polityka oraz ogromna tolerancja względem orientacji seksualnej, religii czy narodowości. 

Ile wynoszą koszty utrzymania w Niemczech na jedną osobę

Czy opłaca się wyjeżdżać w pojedynkę do Niemiec? Zawsze uważałam, że nie za bardzo. Nie brałam jednak pod uwagę tego, że równie ciężko jest się utrzymać niezależnemu singlowi w Polsce. Znacznie łatwiej jest jednak znaleźć mieszkanie oraz pracę we własnym kraju. Przynajmniej ja tak uważam. Mówię o normalnej pracy, a nie o zawodach zarezerwowanych dla obcokrajowców, które przy dobrych chęciach można znaleźć w ciągu jednego dnia oraz normalnym mieszkaniu (umeblowanym – nie w suterenie czy na poddaszu).

Wracając do tematu – podwyżka cen była nieunikniona, ale...

Dlaczego dziwią mnie podwyżki cen

Idę do sklepu, a w sklepie pomidory po 17 zł/kg. Myślę sobie "pal licho pomidory". Kupuję marchewkę po około 3 zł/kg. Dziwię się, że ogórki są po 7 zł/ kg i postanawiam polować na tańsze. Przy okazji łapię ziemniaki za niecałe 2zł/ kg... 

Kilka kolejnych razy pomidory nie schodzą poniżej 15 zł. Są jednak ogórki po 4 zł. Marchewka wciąż tania. Za to ziemniaki po 10 zł/ kg. Krążę wokół tych ziemniaków jak sęp nad padliną, krążę... Myślę "pal licho z ziemniakami, będzie kasza". 

Ale nie daje mi to spokoju. Zastanawiam się, po ile zawsze kupowałam ziemniaki. 3 zł? 4 zł? Hmmm... Może jednak po 10 zł tylko nie zwróciłam na to uwagi. Kupuję jakieś sprowadzane ziemniaki, które ani kolorem, ani kształtem ziemniaków nie przypominają. Są jednak oblepione błotem i na skrzyni napisane jest ziemniaki. Cena 4 zł/kg. 

Kilka dni później okazuje się, że jednak można jeszcze kupić normalne ziemniaki poniżej 2 zł/kg. Co ciekawsze i pomidory są po 8zł/ kg. Kupuję 6 pomidorów (na cały tydzień full wypas!) i myślę, że to już pewnie sezon na pomidory, dlatego cena w miarę normalna. Ale gdzie tam! Kolejnym razem takie same pomidory znowu po 16 zł/ kg, a ogórki po 12 zł/kg.

Przyczyny wysokich cen w sklepach

Chodzę po sklepach. Patrzę na ceny. Planuję, myślę, przeliczam, analizuję i wymyśliłam! To, że w Polsce na wielu stanowiskach pracują partacze, wiem nie od dziś. W sumie mamy to we krwi. Nie bez powodu powstał w Niemczech zwrot "polnische Wirtschaft". 

Wymyśliłam, że te ceny ustalają osoby, które minęły się z powołaniem i powinny były pracować na loterii (najlepiej państwowej). Siedzi sobie taki pajac (nie jeden – jakby ktoś przez przypadek z kimś konkretnym skojarzył) z kartką papieru i długopisem i bawi się w entliczek pentliczek... Tu damy 18zł, tu 14zł, tu 10zł, a tu im niespodziankę zrobimy i damy 3zł. Tylko cena ryżu stała i nawet basmati się znalazł, a wcześniej nie było!

Mało tego. Jest jeden sklep, w którym i waga jest przypadkowa. To, że cena wędlin jest od jakiegoś czasu podawana za 100 g, a nie za kilogram, przywykłam już dawno. W Niemczech od lat panował taki system podawania cen. Ale jak w jednym sklepie cena towaru jest podana raz za 1 kg, raz za 500 g, raz za 400g, raz za 300 g, raz za 600 g, to ja już nie wiem! 

Jedno jest pewne. Z pewnością nie grozi nam demencja. Podczas zakupów w sklepie aktywizacja seniora (i nie tylko) gwarantowana! Mamy trochę z chowanego (szukamy ceny), trochę z liczenia, trochę z techniki (krajalnica do chleba, kasa samoobsługowa oraz bramka na czytnik, która otwiera się, jak jej się chce) trochę z orientacji przestrzennej... 

W Niemczech produktów na półkach szukałam na logikę, wchodząc nawet do nowego sklepu "pi razy drzwi" wiedziałam, co, gdzie szukać. W Polsce często logiki nie widzę. Szukałam już bułki tartej, kaszy manny – nie powiem wam, gdzie je znalazłam, bo nie uwierzycie! Filtrów do kawy nie znalazłam w 3 sklepach spożywczych w mojej miejscowości. Paczkę filtrów złapałam w sklepie ze sprzętem elektronicznym. Idąc po nią bałam się, że kobieta, która akurat stała obok filtrów, "drapnie" je przede mną. Na szczęście była ona zainteresowana zupełnie czym innym...

W sklepie mamy też "bieg z przeszkodami". A to pracownik zostawi paletę z towarem na samym środku przejścia, że ani z jednej strony, ani z drugiej nie sposób przejść – no chyba, że jest się bez wózka i dodatkowo ma filigranową posturę. A to "baba ze wsi" stanie, jak ta krowa. Człowiek próbuje ją dyskretnie ominąć z jednej strony, z drugiej... Nie wychodzi!

Powiem wam, że z pewną ciekawością chodzę do sklepu i obserwuję ceny. Często przy tym coś mruczę pod nosem, więc pasuję do dyskontowego towarzystwa jak ulał. Jeszcze pół roku temu ceny nigdy mnie nie interesowały. Nie wiem, czy one zawsze tak skakały "góra dół", czy dopiero lekko okrojony budżet i większa uwaga podczas zakupów otworzyły mi oczy na to zjawisko? 

Rozumiem, że coś w sezonie jest tańsze, poza droższe, ale to, co się teraz dzieje, to dzieło jakiegoś szaleńca. Ludziom marzy się Kaczogród – wujek Duck nurkujący w złotych monetach, a nas bida czeka straszna! Może i zanurkujemy w złotych monetach (przynajmniej niektórzy – bez najmniejszego wysiłku), tylko ile będą one warte?

Komentarze